środa, 2 lipca 2014

Chapter 9

 Przyglądanie się innym, siedząc samemu ma też swoje dobre strony. Łatwiej jest wtedy poznać drugiego człowieka. Możesz zobaczyć jego zachowanie, sposób mówienia i reagowania na poszczególne informacje, wystarczy się tylko przyjrzeć. Rozmawiając z osobą, którą nie do końca znamy, przejmujemy się tym, jak wypadniemy, czy się nie wygłupimy. Bez kontaktu z daną osobą nie odczuwamy tego stresu.
Natalia przyglądała się Maxiemu i Violetcie próbującym odegrać scenę z Romea i Julii. Nie wychodziło im to. Naty widziała, jak Maxi marszczy czoło i podnosi brwi, słysząc o pomysłach Castillo. Widziała, jak bardzo denerwuje go dziewczyna. Zastanawiała się, czy przy niej też ma podobną mimikę twarzy. Nie zwracała na to wcześniej uwagi. Bardziej skupiała się na tonie jego głosu i tym, co mówił. Czasami jeszcze na tych jego pięknych, czekoladowych oczach.
- Natalia, chodź tu!
Zamyśliła się, a miała zapisywać dobre pomysły, których i tak nie było.
- O co chodzi?- zapytała z lekkim drżeniem głosu.
- Ona nie da rady. Ty to zagraj- szepnął Maxi, niewystarczająco cicho, by Natalia tego nie usłyszała.
- On ma rację, ty Violetto zagrasz to lepiej.
Natalia patrzyła wyczekująco na Castillo. Z jednej strony, marzyła o tym, by zagrać Julię, może okazałoby się, iż ma niepowtarzalny talent aktorski? Z drugiej jednak bała się, że nie da rady i Maxi z Violettą dostaną złe oceny- z jej winy.
- Nie, wy to zrobicie najlepiej, a teraz przepraszam bardzo, ale idę po coś do picia.
Violetta opuściła salę, zostawiając Natalię i Maxiego samych. Oni nie patrzyli na siebie, spoglądali w podłogę. Natalia zastanawiała się, co powiedzieć. Nic sensownego nie przychodziło jej do głowy.
- Jesteś Julią- poinformował ją od niechcenia.
Wiedziała. Ale wolała porozmawiać o rzeczach oczywistych, niż trwać w ciszy.
- A ty Romeo?
Skinął głową. Zachowywał się jakby inaczej. Przyjaźniej? Nie wyśmiewał jej, ani nie patrzył na nią gardzącym wzrokiem. Uśmiechał się. Nie wiedziała skąd ta zmiana. Może jej się tylko zdawało?
Znów zapadła cisza. Tym razem nikt się nie odezwał. Maxi wyszedł. Bez słowa pożegnania, bez spojrzenia w jej stronę, bez niczego.
Przez chwilę nie wiedziała co powinna zrobić. Zastanawiała się, czy ma poczekać, mógł przecież pójść po Violettę. Gdy minęło dwadzieścia minut, postanowiła wrócić do domu. Maxi najwyraźniej zrobił to samo.


 Wciąż wstydziła się mu spojrzeć w oczy. Unikała go, jak ogień wody. Byleby tylko nie musieć widzieć go z Larą, to byłby cios prosto w serce. Nie była wystarczająco silna, odważna. Bała się, tak jak każdy- ona też miała swoje lęki.
Już nie siedzieli razem na lekcjach, nie rozmawiali na przerwach, nie pisali do siebie. Tak, jakby się nie znali. Czuła się samotna. Brakowało jej go. Gdyby nie wyznała mu wtedy uczuć, gdyby kłamała tak, jak dotychczas... Czy byłoby lepiej? Musiałaby słuchać jego opowiadań o Larze, widzieć go wpatrzonego w nią tak, jak zawsze chciała, by patrzył na nią, udawać szczęśliwą i taką, której miłość nie obchodzi. A to właśnie miłość pochłaniała większość jej myśli.


 "Ci, których uważałam za przyjaciół odeszli, zostawili mnie. Zostałam sama. Nikt nie pytał jak się czuję, nikt nie zwracał uwagi. Każdy zajęty sobą, milczał obok mnie. Płakałam- nie raz. Próbowałam obrócić to w żart. Za ciężko. Nie dałam rady, poddałam się. Mieli swoje żarty, beze mnie. Jeszcze tydzień temu było inaczej. Robiliśmy wszystko razem. Nie osobno. Teraz nie chcą mojego towarzystwa."
 Wrzuciła czerwony zeszyt, służący jej jeszcze do niedawna za pamiętnik, do kartonu, stojącego na środku pokoju. To koniec. Zaczyna nowy rozdział w życiu, nie będzie się dołować wydarzeniami z przeszłości. Czas na nową Francescę- nie przejmującą się niczyją opinią na swój temat, szczęśliwą i pełną życia.
Na miejsce dawnego pamiętnika położyła niezapisany, bladoniebieski zeszyt. To w nim będzie zapisywała swoje nowe wspomnienia. Wspomnienia odmienionej Francesci.
Rozejrzała się po pokoju. Każda rzecz, przypominająca jej dawne życie znalazła się w kartonie, który zaraz miał zostać umieszczony w piwnicy. Może kiedyś będzie wystarczająco silna, by wszystko wyrzucić. Teraz jeszcze nie jest gotowa, ale z pomocą Marco jej się uda. Razem osiągną więcej.


Na prośbę (nie pamiętam kogo, przepraszam) jest mniej skreśleń :)
Wygląd bloga też postaram się zmienic w niedalekiej przyszłości (chciałam to zrobic wcześniej, ale jednak mi się odechciało, gdy pomyślałam o tym, ile czasu mi to zajmie). Mam już zrobiony nagłówek :)

16 komentarzy:

  1. Nie wiem jak innym, ale mnie żadne skreślenia nie rażą. Wręcz przeciwnie, dodają opowiadaniu uroku. Lecz nie o tym...
    Droga Wikro ! Ten rozdział będzie przez długi okres czasu cieszył nasze oczy. Był bezbłędny i niezmiernie wciągający.
    Czekam na następny <3<3

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem ciekawa jak potoczą się dalej ich historię.
    Opowiadanie ciekawe, trochę krótki ale spoko nie będę narzekać i oczywiście z niecierpliwością czekam na next'a.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postaram się, by następny był dłuższy. Dziękuję Ci bardzo ;*

      Usuń
  3. Wspaniały!!!!
    Gdybyś widziała mój ogromny uśmiech za każdym razem gdy widzę, że jest nowy rozdział.
    Jestem wtedy taka szczęśliwa.
    Wracając do rozdziału.
    Jak to ja, jak zwykle nie zrozumiałam do końca o co chodzi w pierwszym powiedzmy akcie.
    Mam nadzieje, że mi wytłumaczysz.
    Nie rozumiem kto tam grał kto się przyglądał.
    Ale ja jestem taka tępa, że nie musisz się martwić.
    Biedna Viola.
    Diego, dlaczego skłamałeś???
    Jej, Francesca "powraca"
    Już nie mogę się doczekać następnego.
    Życzę weny.
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo :)
      No więc, pierwszy fragment opowiada o Naty, Maxim i Violetcie. Ćwiczą oni scenkę z Romea i Julii na lekcję. Z początku przyglądała się Naty, a Maxi z Violettą próbowali się dogadać. Natalia miała zapisywać ich dobre pomysły, lecz Violka się zdenerwowała i uznała, że ona grać nie będzie. Natalia dostała tym sposobem rolę Julii. Violetta wyszła, a zaraz po niej Maxi.
      Mam nadzieję, że zrozumiałaś.

      Usuń
    2. Już tak.
      Dziękuję, jesteś wspaniała.

      Usuń
  4. Cześć Wikra! jestem po prostu pod wrażeniem twojego talentu, jesteś wspaniała. Moją ulubioną parą jest Marcesca ♥ więc cieszę się, że ich historia zaczyna się z innego punktu widzenia, bardzo mi się to podoba i mam nadzieję, że to jeszcze bardziej się rozwinie i nas wszystkich zaskoczy.
    PS Chciałabym ci jeszcze napisać, że pierwszy raz komentuję twoje rozdziały, tak mnie na to naszło i przepraszam, ze dopiero teraz. Życzę ci udanych wakacji i mnóstwo, mnóstwo, ale to mnóstwo weny. Do zobaczenia. Pozdrawiam.
    Twoja fanka Marta ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Super Super Super.
    Wybacz, że nie komentowałam wcześniej, ale byłam na bieżąco i czytałam.
    Głównie dzięki tobie zostałam na blogspocie.
    Jesteś moją ulubioną czytelniczką.
    Wejdź na mojego bloga, a dowiesz się wszystkiego.

    Pozdrawiam.
    Tyna :**

    OdpowiedzUsuń
  6. Twoje opowiadanie jest na skalę światową. Naprawdę. Wątki, które tu poruszasz są wręcz spektakularne. Styl pisania, którym od dawna się posługujesz jest ukształtowany. Wiesz, co chcesz pisać, i w jaki sposób to przekazać, a jest to połowa sukcesu. Przyszedł czas, by uwierzyć w swoje niekwestionowane przez nikogo umiejętności. Posiadasz wielki dar. Powinnaś to wykorzystać. Jeśli się głębiej zastanowić, robisz to. Spełniasz się, pisząc violettowe opowiadanie. Prawda, pełno jest takowych na blogsferze, jednak nie wszystkie są tak dobrze, tak poprawnie napisane, jak twoje. I chociaż nie jestem systematyczną czytelniczką - siły wyższe - to wiem, że jesteś niesamowita. Niezastąpiona. Bezbłędna.

    OdpowiedzUsuń
  7. Niesamowita historia! Czekam na next!
    Zapraszam do mnie: http://violettadisneypoland.blogspot.com/
    Pozdrawiam! :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Niesamowite.. co ja mogę.
    Istnieją ludzie powołani do różnych celów. Jedni mają ratować życia - są to lekarze, policjanci czy straż pożarna. Z kolei inni produkują dla nas pożywienie niezbędne do przetrwania - piekarze, rolnicy bądź wędkarze. Są też osoby, które mają pokazać jak inteligenta jest istota ludzka i że jeśli jakaś inna rasa z kosmosu uważa nas za niedorozwiniętą, to nie zna naszych potencjałów i tego, że ciągniemy nasze życia już miliardy lat od dinozaurów aż po dzień dzisiejszy. Że byliśmy na księżycu, odkrywamy galaktyki, leki na przeróżne choroby oraz coraz to nowocześniejszą broń. Pamiętajmy również o ludziach którzy nie ratują, nie karmią i może nawet nie rozmnażają. To artyści, osoby których w rzeczywistości jest naprawdę niewiele. Ujawniają się poprzez muzykę, sztukę kreatywną oraz sztukę pisarską, są unikalni. Są artystami od urodzenia, albo po prostu nigdy nimi nie byli, bo nie da stać się kimś z dnia na dzień. Nasz cel podąża za nami całe życie i wciąż podpowiada gdzie iść by się nie zgubić. Ty. Ty jesteś jedną z unikatowych, nietuzinkowych artystek, upiększasz świat jak pozostała gromadka ludzi o poszerzonej wyobraźni. Właśnie tacy ludzie są najrzadsi na naszym małym, komicznym świecie - pełnym zbrodni, głupstw i kłamstw. Człowiek o nieograniczonym myśleniu, inteligencji, wyobraźni i jednocześnie serca. Niekończąca się linia - ty nią jesteś.
    Szkoda, że w dzisiejszym społeczeństwie są też tak zwani oszuści. Sprawiają wrażenie kreatywnych, przebojowych i artystycznych gwiazd, a są zakłamanymi i ustawionymi przez biznes marionetkami. Niektórzy nie zdają sobie z tego sprawy.
    Przepraszam za bezsens moich słów, aczkolwiek zmierzam na rozdział dziesiąty i nie mam zbyt wiele czasu na poprawki.

    OdpowiedzUsuń