czwartek, 23 stycznia 2014

Rozdział 18 Sezon II "Jestem tobą..."

"Siedzieliśmy na ławce przed Studio przytuleni do siebie. Myślała o wszystkim. Nie potrafiłam skupić się na jednej rzeczy. Bal, Francesca i Marco oraz wspaniały pomysł, na który wpadłam razem z przyjaciółką. Muszę przyznać, że jesteśmy genialne.
Z zamyślenia wyrwał mnie potrząsający mną chłopak.
- Naty! Słuchasz mnie? Mówię do ciebie od paru minut.
Jak zwykle zrobiłam się czerwona. Dlaczego?
- Przepraszam Maxi. O czym mówiłeś?
- Przyjadę po ciebie na bal o siódmej.
Mysię chyba nie umawialiśmy, że pójdziemy razem. To ma być jego zaproszenie?
- Ty chyba nie myślisz, że pójdę z tobą na bal?!- zażartowałam.
Maxi spojrzał zdezorientowany na mnie.
- Dobrze. To pójdę z Camilą- powiedział zapewne bez namysłu.
Tym razem moja twarz zrobiła się momentalnie blada. On wie, jak działa na mnie ten rudzielec. Zrobił to specjalnie.
- Z kim? Powtórz, bo nie słyszałam.
- Em... No wiesz. Z nikim pójdę sam. Wiesz, ja muszę iść.
Maxi natychmiastowo wstał i szybkim krokiem ruszył w stronę szkoły.
- Maxi!- krzyknęłam biegnąc za nim.
Chłopak odwrócił się i widząc, że się do niego zbliżam, przyspieszył. Goniliśmy się jeszcze przez parę minut. W końcu udało mi się złapać Maxiego. Razem przewróciliśmy się na trawę. Spojrzeliśmy na siebie, a po chwili wybuchnęliśmy niepohamowanym śmiechem.
- To jak, pójdziesz ze mną?- zapytał, gdy się uspokoiliśmy.
Nic nie mówiąc, pocałowałam go. Taka odpowiedź mu w pełni wystarczyła..."

Włożyła pamiętnik pod poduszkę. Zamknęła oczy. Myślała o Maxim. Z nim każdy dzień jest piękny...


~.~


Ze strachem położyła się do łóżka. Bała się zasnąć, nie chcąc znów mieć jakiegoś snu z Marco. Niestety, musiała pójść spać, by następnego dnia wyglądać znośnie i nie zasnąć na balu.
"Byłam w ciemnym lesie. Czasami przez liście, udawało mi się ujrzeć promienie słońca Złote liście, które układały się w drogę prowadziły mnie. Szłam złotą ścieżką, nie odwracając się. Wędrowałam długo. Chciałam się dowiedzieć, dokąd prowadzą mnie złote liście, więc nie rezygnowałam. Choć byłam zmęczona, z każdym krokiem czułam się szczęśliwsza. Nie bałam się. Coś chroniło mnie przed wszystkim, co złe.
W oddali zobaczyłam stary dom. Wyglądał na opuszczony. Liście jednak prowadziły mnie do niego. Nie wiedziałam, czy mam się posłuchać liści, lecz dalej szłam złotą drogą.
A jeśli nie? A jeśli to jakaś pomyłka?- pytałam siebie.
Zbliżyłam się do domu. Pierwszy raz się bałam. Nie miałam pojęcia, co robić. Stawiałam niepewne kroki, bojąc się, że zaraz wpadnę do jakiejś dziury.
Usłyszałam, że ktoś mnie woła. Głos dochodził z tego tajemniczego domu. Niepewnym ruchem otworzyłam drzwi, które przeraźliwie zaskrzypiały.
Ku mojemu zdziwieniu, wnętrze domu było wypełnione złotem. Na podłodze leżały złote liście. Na środku pokoju stał Marco. Chłopak uśmiechał się, tak jakby się cieszył z tego, że mnie widzi.
- Czekałem na ciebie...
- Znamy się?- zapytałam wbrew sobie.
Marco podszedł do mnie i delikatnie dotknął mojego policzka.


- Jestem tobą...
Marco zmienił się we mnie. Jak najszybciej potrafiłam, wybiegłam z tego domu. Czułam czyjś oddech na karku, lecz gdy się odwracałam, nikogo nie widziałam.
W pewnym momencie uniosłam się w górę. Przez chwilę wisiałam w powietrzu. Obok mnie zobaczyłam Marco. Tego prawdziwego Marco. Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, znaleźliśmy się na jednym z konarów ogromnego drzewa. Chłopak wręczył mi szarego kwiatka, ale ja bałam się go przyjąć.
- Francesco, myślałem, że to czegoś ciebie nauczyło- odezwał się.
Posłałam mu pytające spojrzenie, więc on kontynuował.
- Nie wszytko złoto, co się świeci- przytoczył przysłowie.
Niepewną ręką sięgnęłam po kwiat, a ten zmienił się w piękną różę.
- Każdy coś ukrywa- powiedział Marco.
Nagle wszystko zaczęło się rozpływać. Próbowałam chwycić ukochanego za rękę, ale ten zniknął. Wszystko zniknęło..."


~.~

Klasa przygotowywała salę do balu, który miał się odbyć tego wieczoru.
- Viola, Leon, powieście to.
Ed podał Violetcie stertę materiałów i pokierował Leona do kantorka po drabinę.
Po chwili Violetta stała już na drabinie i wieszała zasłony.
- Wiesz, że twoje życie jest w moich rękach? Nie boisz się?- zapytał Leon.
Violetta spojrzała w dół. Chłopak wciąż trzymał drabinę, więc mogła dalej dekorować salę.
- Bezpieczniej czułam się na Fitanicu.
Leon zaczął trząść drabiną, tak, że Violetta z niej spadła i wpadła wprost w jego ramiona.
Spojrzeli sobie w oczy. On uśmiechnął się. Trzymał na rękach swój największy skarb.
- Mogłam zginąć! Co ty robisz?! Możesz mnie wreszcie puścić?!
Leon wykonał jej polecenie i dziewczyna wylądowała z hukiem na ziemi...


~.~

Marco patrzył na Francescę, która razem z Natalią wybierała muzykę na wieczór.
Od kiedy wyznał jej, że wciąż ją kocha, ona go unika. Marco jednak chce dalej o nią walczyć. Zerwanie z Włoszką było największym błędem jego życia. Teraz chciałby wszystko naprawić. Nieważne, ile mu to zajmie. Mógłby czekać całe życie, byleby tylko Francesca mu wybaczyła.
- Marco, podasz mi śrubokręt?
Marco odwrócił się w stronę Maxiego. Zapomniał, że miał mu pomóc, przy wieszaniu reflektorów. Meksykanin posłusznie podał przyjacielowi narzędzie.
- Nie mów, że znów o niej myślałeś.
- Ona mnie unika Maxi. Nie wiem, co robić.
- Ale ja wiem...
Maxi podbiegł do Natalii i odciągnął ją na bok. Francesca nie wiedząc, o co chodzi spojrzała na Marco, lecz widząc, że ten patrzy w jej stronę, spuściła wzrok...


~.~

Violetta wyszła z sali obrażona. Nie mogła uwierzyć, że Leon ją tak po prostu upuścił.
Violetta idąc w stronę wyjścia ze szkoły, zobaczyła białą różę, wystającą z jej szafki. Dziewczyna wzięła kwiat do ręki i rzuciła nim o ścianę. Była wściekła na wszystkich i na wszystko
Szybkim krokiem wyszła ze szkoły. Jedyną rzeczą, którą chciała teraz zrobić, to zobaczyć Diego...


~.~

Po długiej rozmowie z Jade, postanowiła wreszcie coś zrobić. Włączyła laptopa i weszła na Skype. On był dostępny. Drżącą ręką zadzwoniła do niego, by po chwili ujrzeć jego twarz. Serce Violetty zabiło szybciej. Nie wiedziała co zrobić. Chciała coś powiedzieć, ale odebrało jej mowę.
- Cześć Violu- odezwał się pierwszy.
- Diego- powiedziała, prawie niesłyszalnie.
Między nimi znów zapanowała cisza. Patrzyli na siebie, wciąż się uśmiechając. Nie mogli uwierzyć, że się widzą, choć mogli to zrobić codziennie.
- Tęsknię. Bardzo, bardzo mocno. Chciałabym cię zobaczyć, ale ty jesteś tak daleko.
Diego nie wiedział, co odpowiedzieć. Chciał przekazać jej tyle rzeczy. Miał mnóstwo słów, którymi chciał się z nią podzielić, ale wiedział, że nie może. Ją by to za bardzo bolało. Nie chciał, by zrobiła sobie krzywdę.
Zdecydował się, na powiedzenie jej tylko dwóch słów.
- Kocham cię.
Po jej policzku popłynęła łza.
- Diego ja też cię kocham. Przyjedź do mnie.
On zastanowił się chwilę. Nie wiedział, co jej odpowiedzieć, lecz widząc jej smutny wzrok, zgodził się.
- Przyjadę. Jak tylko będę miał parę wolnych dni, wsiadam w samolot i lecę do ciebie...




~~~~~~~~~~~~~
Macie. Trochę. Leonetty. Nic. Nie. Ściągnęłam. Z. TDA. O. Co. Wy. Mnie. Oskarżacie. Wstyd.
Rozdział pisałam długo. Bardzo długo. A czyja to wina? Moja. Czasu mam dużo. Na dworzu zimno i siedzę w domu. Czasami tylko gdzieś wyjdę. To dlaczego nie pisałam? Prawdę mówiąc, nie wiem. Jak piszę, to wychodzi to jakoś tak dziwnie i wszystko usuwam. Nawet nie wiecie, ile razy pisałam sen Fran. Chciałam, by wyszło idealnie, ale nie wyszło.
Zostały jeszcze dwa rozdziały, a potem konkurs i później się zastanowię, co dalej. Albo zrobię nowe opowiadanie tu, albo na innym blogu. Nie wiem. Wolałabym tu, bo nie chce mi się nowego bloga zakładać, ale to by chyba było trochę dziwne. Nie wiem. Ja się zastanowię i wam powiem, co dalej.
Wpadłam na genialny pomysł, na co zrobię konkurs. Nie, nie na one shota. Co do nowego opowiadania, to mam pomysł. Wczoraj zapisałam pięć stron z wydarzeniami i opisami postaci. No to tyle. Brawa dla tych, którzy przeczytali te głupoty :D


11 komentarzy:

  1. Ale co miałaś ściągać z TDA, bo ja oglądałam wszystkie serie i nie zauważyłam podobieństwa.
    To nie są głupoty!
    Zapamiętaj że nie wszystko musi wyjść idealnie. Najpierw napisz cały rozdział, a potem dopiero wprowadź poprawki.
    Ty przecież świetnie piszesz.
    Śmieszne było to z Leonettą
    Ten sen Fran ... po prostu taki realistyczny!
    Czekam na next
    Viola C.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz ;)
      Chodzi o scenę z Leonettą. W drugim sezonie było coś takiego z Peddie, na samym początku ;)

      Usuń
  2. To nie są głupoty :)
    Cudne Naxi
    Piękny sen Fran.
    Tak bardzo brakuje mi Dieletty.
    Mam nadzieje, że Diego przyjedzie do Violi.
    Scena Leonetty - boska.
    Ale ta rozmowa Vilu i Diego była taka pełna ukrywanych emocji.
    Kocham gdy ktoś tak pisze.
    Przekazuje dwoma słowami wszystko co czytelnik chce przeczytać.
    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział bo piszesz cudownie.
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Głupoty?! To według Ciebie są głupoty?!
    To ty chyba nigdy głupot nie widziałaś...
    Mogę Ci tu popisać głupoty, żebyś zobaczyła co to jest... Albo lepiej nie...
    A przechodząc do rozdziału...
    Po prostu CUDOWNY ;*
    Sen Fran wyszedł Ci świetnie :3
    Oj, Leon! Nie rzuca się dziewczynami o podłogę xD
    Kolejna biała róża, a ja dalej nie wiem od kogo one są *_*
    zapraszam: pasion-suenos-amistad.blogspot.com
    czekam na kolejne cudo ;***

    OdpowiedzUsuń
  4. super czyżby diego zdradzał violettę?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję:)
      Diego? Nie :D Choć jak teraz to przeczytałam, to można tak wywnioskować ;)

      Usuń
  5. GŁUPIE NIE CZYTAM BO O DIEGOLETTCIE~!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! GÓWNO!!!

    OdpowiedzUsuń