Dzisiejszy
dzień był wspaniały. Jestem pełna pozytywnej energii, przez co
tak ciężko mi się pisze. Mam ochotę skakać, biegać, tańczyć i
śpiewać! Wszystko na raz. Jeszcze przytuliłabym kogoś. Może
pomogłabym jakiejś staruszce? Jest zimno, ale i tak mogę wyjść z
domu. Może ktoś potrzebuje pomocy? Nie. Wiem. Co. Robić. Tak się
cieszę! Mam ochotę komuś pomóc, by wszyscy byli tak szczęśliwi
jak ja. Chciałabym podzielić się z ludźmi swoją radością. Może
napisze o co chodzi. Zacznę więc od początku.
Poszłam do Studio razem z Francescą. Opowiadała mi o swoim śnie. Później rozmawiałyśmy jeszcze o Marco. Ja twierdzę, że oni nadal są w sobie zakochani, ale ona zaprzeczała. Myślę, że boi się, iż on ją znów zrani. Ona nienawidzi zazdrości, a Marco właśnie taki był. Zazdrosny o wszystko. Pewnie podświadomie chciał pokazać jej, że jest dla niego bardzo ważna. Ale Francesca jak zwykle nie słuchała i gadała głupoty.
Gdy tylko weszłam do Studio, zobaczyłam Jego. Stał oparty o moją szafkę, jakby na mnie czekał. Wymówiłam jego imię, a on się odwrócił. Obydwoje się uśmiechnęliśmy. Podeszłam do niego, zostawiając Francescę. Ona patrzyła na nas z uśmiechem. Gdy byłam już obok niego, on objął mnie w pasie.
- Tęskniłem- powiedział patrząc mi prosto w oczy.
- Nie widzieliśmy się tylko przez dwa dni- zauważyłam.
On poszerzył swój uśmiech.
- Dla ciebie dwa dni, a dla mnie wieczność.
Wtedy on się do mnie zbliżył. Zadzwonił dzwonek, ale my nic sobie z tego nie robiliśmy. Czułam się tak magicznie, gdy on muskał me wargi. Chciałam, by ta chwila trwała jak najdłużej. Dlatego nie szliśmy na pierwszą lekcję. Spędziliśmy ten czas razem...
Poszłam do Studio razem z Francescą. Opowiadała mi o swoim śnie. Później rozmawiałyśmy jeszcze o Marco. Ja twierdzę, że oni nadal są w sobie zakochani, ale ona zaprzeczała. Myślę, że boi się, iż on ją znów zrani. Ona nienawidzi zazdrości, a Marco właśnie taki był. Zazdrosny o wszystko. Pewnie podświadomie chciał pokazać jej, że jest dla niego bardzo ważna. Ale Francesca jak zwykle nie słuchała i gadała głupoty.
Gdy tylko weszłam do Studio, zobaczyłam Jego. Stał oparty o moją szafkę, jakby na mnie czekał. Wymówiłam jego imię, a on się odwrócił. Obydwoje się uśmiechnęliśmy. Podeszłam do niego, zostawiając Francescę. Ona patrzyła na nas z uśmiechem. Gdy byłam już obok niego, on objął mnie w pasie.
- Tęskniłem- powiedział patrząc mi prosto w oczy.
- Nie widzieliśmy się tylko przez dwa dni- zauważyłam.
On poszerzył swój uśmiech.
- Dla ciebie dwa dni, a dla mnie wieczność.
Wtedy on się do mnie zbliżył. Zadzwonił dzwonek, ale my nic sobie z tego nie robiliśmy. Czułam się tak magicznie, gdy on muskał me wargi. Chciałam, by ta chwila trwała jak najdłużej. Dlatego nie szliśmy na pierwszą lekcję. Spędziliśmy ten czas razem...
Odłożyła
pamiętnik, słysząc dźwięk swojego telefonu. Zaczęła szukać
dzwoniącego urządzenia, przeklinając na bałagan w pokoju. Gdy w
końcu złapała za telefon, ten przestał dzwonić. Widocznie jej
dobry humor się skończył, gdyż rzuciła komórką, która na
szczęście wylądowała na łóżku. Po chwili telefon znów zaczął
dzwonić. Natalia rzuciła się na niego, jak kot na mysz. Po paru
sekundach odebrała połączenie.
-
Wpadniesz do mnie? Mam problem...
~.~
Dziewczyny
siedziały na łóżku w pokoju Włoszki. Czekały, aż ona opowie
im, co takiego się wydarzyło. Francesca patrzyła na nie z obawą.
Wiedziała, że Natalia i Ludmila jej pomogą i nikomu nic nie
powiedzą. Ufała im, ale to, co miała im do przekazania, sprawiało,
że była pełna wątpliwości. Należała do osób zamkniętych,
skrytych w sobie, choć ta cecha ujawniła się dopiero niedawno.
Jednak ona to odczuwała. Rozmowy o poważnych sprawach miłosnych,
przerażały ją.
W
końcu wzięła wdech i zaczęła mówić.
-
Rozmawiałam z Marco...
~.~
-
On cię kocha?- zapytała, gdy Włoszka skończyła opowiadać.
-
Tak powiedział.
-
Wrócicie do siebie?
W
oczach Ludmily było można dostrzec malutkie ogniki. Dziewczyna
chciała, by chociaż Francesca była szczęśliwa i miała swoją
drugą połówkę.
-
Ja... Ja go nie kocham- powiedziała niepewnie Francesca.
Włoszka
znów się w sobie zamykała. Nie chciała rozmawiać o tym, co
czuje. Wolała skłamać, by przyjaciółki nie drążyły tematu.
-
Ale...
-
Nie ma ale. Nie kocham go. On mnie też.
Francesca
chciała się rozpłakać, ale wiedziała, że musi być silna.
To,
jak Marco powiedział jej, że nadal ją kocha, było dla Włoszki
czymś niesamowitym. Czuła wtedy się tak, jak dawniej. Była
szczęśliwa.
-
Przestań sobie wmawiać te bzdury. Przecież powiedział ci, że cię
kocha. Ty też coś do niego czujesz!
Francesca
spojrzała przerażona na Natalię. Ona powiedziała to, co Włoszka
czuła. Tak kochała go, ale nie miała na tyle odwagi, by się
przyznać.
-
A jeśli nie? A jeśli to wszystko to jakaś pomyłka?- zapytała
mając nadzieję, że przyjaciółki przyznają jej rację.
Nie
wiedziała niczego. Były w niej dwie osoby. Nigdy nie była w takiej
sytuacji...
-
Jak nie spróbujesz, to się nie dowiesz.
Ludmila
i Natalia objęły Francescę.
-
To ja chyba wolę nie wiedzieć...
~.~
Błądziłam
po ciemnym korytarzu. Widziałam tylko ciemność. Bałam się, ale
wiedziałam, że muszę iść dalej. Zrobiłam parę kolejnych
kroków. Dłonią trzymałam się ściany.
- Marco!- zawołałam, lecz odezwało się tylko echo.
Kolejny krok, a za nim następny. Głuchą ciszę przerywały tylko pojedyncze krople wody, spadające na ziemię. Szukałam słońca, za którym tak bardzo tęskniłam.
Zrobiłam jeszcze jeden krok. Ostatni. Poczułam, że spadam. No tak, zapadnia. Bez niej byłoby zbyt łatwo. Ile spadałam? Sekundy, minuty, godziny, dni, tygodnie... Długo. Za długo.
- Kocham cię Marco- wyszeptałam, widząc, że zbliża się mój koniec.
Zamknęłam oczy i przygotowałam się na śmierć. Nie było ciężko. Nie miałam nic do stracenia. Tylko ciemność, której nienawidziłam, była ze mną.
Nagły wstrząs. Ktoś mnie złapał. Otworzyłam oczy. To on. Marco. Nikt inny by nie potrafił. Wciągnął mnie na górę. Nie było już ciemno. Korytarz wypełnił się promieniami słonecznymi.
- Kochasz mnie?- zapytał.
- Najbardziej na świecie- odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
- Marco!- zawołałam, lecz odezwało się tylko echo.
Kolejny krok, a za nim następny. Głuchą ciszę przerywały tylko pojedyncze krople wody, spadające na ziemię. Szukałam słońca, za którym tak bardzo tęskniłam.
Zrobiłam jeszcze jeden krok. Ostatni. Poczułam, że spadam. No tak, zapadnia. Bez niej byłoby zbyt łatwo. Ile spadałam? Sekundy, minuty, godziny, dni, tygodnie... Długo. Za długo.
- Kocham cię Marco- wyszeptałam, widząc, że zbliża się mój koniec.
Zamknęłam oczy i przygotowałam się na śmierć. Nie było ciężko. Nie miałam nic do stracenia. Tylko ciemność, której nienawidziłam, była ze mną.
Nagły wstrząs. Ktoś mnie złapał. Otworzyłam oczy. To on. Marco. Nikt inny by nie potrafił. Wciągnął mnie na górę. Nie było już ciemno. Korytarz wypełnił się promieniami słonecznymi.
- Kochasz mnie?- zapytał.
- Najbardziej na świecie- odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
Obudziła
się oblana potem. Już wiedziała. Wiedziała, kim jest tajemniczy
chłopak z jej snu. Cieszyła się? Można tak powiedzieć...
~.~
Violetta
wstała od stołu i odniosła pełny jedzenia talerz do kuchni. To
już trzeci dzień, gdy nic nie je. Nie wie dlaczego, ale jedzenie
budzi u niej wstręt i obrzydzenie.
Odkładając
talerz zrobiło jej się ciemno przed oczami. Złapała się blatu,
by nie upaść. Po chwili znów wszystko dobrze widziała. Nie
przejęła się tym, co stało się przed chwilą, gdyż ostatnio
często jej się to zdarza. Wzięła do ręki szklankę i nalała
sobie wody. Upiła parę łyków, po czym stwierdziła, że więcej
już nie wypije. Drżącą ręką odłożyła naczynie na blat. Na
nieszczęście strąciła ją drugą i rozbiła się ona. Violetta
spojrzała na kawałki szkła w kałuży wody. Zrobiła dwa kroki w
tył, a z jej oczu wypłynęło parę łez. Chwilę później biegła
po schodach do swojego pokoju płacząc...
~.~
Leżała
na łóżku i patrzyła się w sufit. Nie wiedziała, co ma robić.
Było jej ciężko. Nie mogła w spokoju myśleć. Gdyby miała siłę,
poszłaby na spacer, ale ledwo chodziła. Przez to, że od trzech dni
nie je zupełnie nic, a wcześniej jadła mało, jej organizm był
wykończony. Nie ma siły na nic, ale nie chce jeść.
Do
jej pokoju weszła Jade. Kobieta trzymała tackę, na której była
sałatka. Spojrzała na Violettę błagająco i podała dziewczynie
sałatkę, po czym wyszła z pokoju. Kobieta chciała, by Violetta
zjadła cokolwiek. Ona jako jedyna zauważyła, że nastolatka się
głodzi. Nie pytała dlaczego, gdyż wiedziała, że nie uzyska
odpowiedzi. Ona ją znała i była pewna, że gdy tylko Violetta choć
trochę jej zaufa, opowie o wszystkim, co ją dręczy.
~.~
-
To jak?
-
Będę. Jest dobrze.
-
Ale zdążysz?
-
Postaram się.
~~~~~~~~~~~~~
Wiem.
Końcówka zupełnie bez sensu, ale tak ogólnie, to rozdział mi się
nawet podoba.
Smutam,
bo pod poprzednim rozdziałem były 3 komki, ale co tam, ważne, że
jakieś były :)
Zaje...ty rozdział.
OdpowiedzUsuńCzekam na next.
Pozdrawiam.
Tyna : **
Super! Czekam tylko jeszcze na leonette ^.^
OdpowiedzUsuńSuper piszesz. Czekam na nastepny rozdzial
Mam nadzieje ze niedlugo sie pojawi
Viola jedz ! Xd Musisz zyc dla Leona.
Zapraszam do mnie bigloveleonetta.blogspot.com :D pozdrawiam :3
Violetta musi jeść!
OdpowiedzUsuńBo umrze!
Jade taka kochana!
Marcesca :)
Czekam na next
Viola C.
We wstępie chciałabym bardzo przeprosić za to, że ostatnio praktycznie w ogóle nie komentowałam twoich publikacji, aczkolwiek mam idealne wytłumaczenie - szkołę. Jak pewnie wiesz, zbliża się koniec semestru, a ja chciałaby mieć lepsze oceny.
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału - jest naprawdę niesamowity. ♥
Masz wielki talent, którego nie możesz zmarnować, jasne? :D
Zapraszam do siebie na prolog:
violetta-and-her-world.blogspot.com
Pozdrawiam! <3
Boski.
OdpowiedzUsuńWspaniały.
Viola masz jeść!!!!
Fran masz być z Marco.
Jakie piękne sny.
Tak wiem, lubię się rządzić.
Czekam na kolejny.
Pozdrowienia <3
super <3
OdpowiedzUsuńczekam na next :-D