Francesca
Łódka lekko zjechała na dół, a wtedy Ed wyskoczył ze statku wprost na naszą szalupę. Krzyknął coś, że zaraz zmieni się w nietoperza. Po chwili uderzył prosto w Braco. Łódka zachwiała się na linach.- Braco!- krzyknął Napo.
Łódka dalej zjeżdżała w dół, a my przerażeni patrzyliśmy jak Ed i Braco wpadają do wody.
- Braco, czy, czy on...- spytałam łamiącym się głosem.
Marco objął mnie ramieniem i pogładził moje włosy. Zaczęłam płakać, zresztą jak wszystkie dziewczyny, nawet Ludmila.
- Szybciej! Może uda nam się go jeszcze uratować!- krzyczał Napo.
Camila objęła ramieniem Napo.
- Braco, on... On nie potrafił pływać- powiedziała, a Napo zaczął cicho płakać.
Violetta
- Leon!- krzyknęłam gdy w mojego chłopaka uderzyła fala wody.Po sekundzie woda uderzyła także we mnie. Poczułam ból w kręgosłupie. Połknęłam dużo wody i powoli zaczynało mi brakować powietrza. Nagle poczułam, że ktoś ciągnie mnie za rękę w górę. Po chwili wynurzyłam się.
- Musimy uciekać!- krzyknął Leon.
Z trudem przeszliśmy do następnych schodów. Chłopak pomógł mi wejść po schodach. Drzwi były otwarte.
- Szalupa!- wskazałam palcem na łódkę, wokół której było pełno ludzi. Rozejrzałam się po pokładzie. Ludzie biegali w panice, lub wskakiwali do wody.
- Tylko kobieta lub dziecko!- krzyczał pracownik stojący przy szalupie.
- Wejdź Violu- powiedział Leon kładąc mi rękę na ramieniu.
- Nie, nie bez ciebie- przytuliłam chłopaka, a za jego plecami zauważyłam chłopczyka, który na moje oko ma z 7 lat.
Podeszłam do dziecka i wzięłam go na ręce. Chwilę później widziałam jak razem z innymi ludźmi zjeżdża szalupą w dół.
Leon mnie przytulił i pocałował w czoło.
- Leon, co ty robisz?- usłyszeliśmy głos Lary.
Odwróciliśmy się, a obok nas stała Lara z rękami na biodrach.
- Lara, przecież zerwaliśmy.
- Jak sobie chcesz.
Lara wskoczyła do zjeżdżającej szalupy.
- Leon, to już koniec- odwróciłam się w jego stronę.
- Uda nam się. Jutro będziemy już w Buenos Aires. Zobaczysz.
W tym momencie statek się przechylił. Uderzyłam w jakiś stół.
- Złap moją rękę!- krzyknął Leon trzymający się barierki.
Z trudem złapałam rękę chłopaka. Chwilę później szliśmy w górę łapiąc się przypadkowych przedmiotów. Słyszałam grę skrzypków oraz modlitwę jakiegoś księdza wśród krzyków, pisków i płaczu.
- Musimy zostać na statku jak najdłużej!- krzyknął Leon.
Trzymając się barierki wspinaliśmy się w górę. Nagle światło na statku zamrugało, a po chwili zgasło. Ludzi ogarnęła panika. Z wody wynurzyły się śruby napędzające statek. Paru ludzi wpadło do wody z wysokości prawie 30 metrów. Po chwili światło się zapaliło. Stałam z Leonem na dziobie statku. Przeszliśmy na drugą stronę barierek. Coraz więcej ludzi wskakiwało do wody.
Nata
Siedzę w szalupie przytulona do Maxiego, chodź nie jesteśmy razem. Jest mi zimno i boję się. Maxi obejmuje mnie ramieniem. Statek stoi prawie w pionie. Większość ludzi wpadła do wody, paru z nich wciągnęliśmy do naszej łódki, ale większość złapała się jakiś mebli lub utonęła. Jeszcze nie znaleźliśmy Leona i Violetty. Tomas uznał, że już nie żyją, ale Francesca cały czas ma nadzieję.Leon
Stojąc tak, bardziej leżąc na barierce, poczułem, że nie mamy już szans na przeżycie. Powinienem wierzyć, iż nam się uda, ale jak tylko statek zacznie się zanurzać, wciągnie nas pod wodę. Objąłem Violę tak, by przypadkiem nie wypadła. Violetta odwróciła się w moją stronę.
- Boję się Leon- powiedziała ze łzami w oczach.
- Nie bój się, wszystko będzie dobrze- powiedziałem niepewnie.
Violetta
Obróciłam się w stronę dziewczyny obok mnie. zauważyłam, że nie ma już siły, więc złapałam ją za rękę. Dziewczyna spojrzała na mnie z wdzięcznością.- Jestem Caroline-przedstawiła się.
- Violetta.
W tym momencie poczułam wstrząs. Statek przełamał się na dwie części. Widocznie deski i łączenia nie wytrzymały. Jakiś komin się przewrócił i wpadł na ludzi będących w wodzie. Następni ludzie wpadli do wody. Caroline ścisnęła moją dłoń.
- Violetta, jak policze do trzech, to bierzesz oddech i skaczemy do wody, potem płyn z całych sił w górę i nie puszczaj mojej ręki!- powiedział Leon, a ja powtórzyłam to Carolinie.
- Raz!
Zawiał zimny wiatr. Od wody dzieliło nas nie więcej niż osiem metrów.
- Dwa.
Leon mocno ścisnął moją dłoń, a statek zapadł się kilka metrów.
- Trzy!
Wzięłam głęboki wdech. Przybliżyłam się do ciemnej toni wody w zaskakująco szybkim tempie. Po bardzo krótkiej chwili poczułam jak moje ciało zanurza się w lodowatej wodzie. Nurt wody nie pozwolił mi się wynurzyć. Słona woda zapiekła mnie w oczy i zaczęła się wlewać do ust. Zatonięcie Fitanica wywołało wir. Nie mogłam dłużej trzymać dłoni Leona i Caroline, więc je puściłam. Po omacku poszukałam mojego chłopaka, ale prawdopodobnie woda porwała go w inną stronę. Zaczęło brakować mi powietrza. Z trudem wypłynęłam na powierzchnie. Dookoła mnie pływało pełno ludzi. Nie rozróżniałam, czy żyją, czy nie. Gdy złapałam oddech zawołałam Leona, ale nigdzie go nie było. Ludzie dookoła mnie wołali o pomoc. Nagle między krzykami pasażerów usłyszałam swoje imię. Popłynęłam do przodu, ale jakiś mężczyzna złapał mnie za głowę, próbując się utrzymać na wodzie.
- Leon!- krzyknęłam zanim znalazłam się pod wodą.
Spróbowałam zdjąć ze mnie mężczyznę, ale był za silny. Połknęłam trochę zimnej wody. Nagle wynurzyłam się. Zobaczyłam Leona płynącego w moją stronę.
- LEO...
Znów znalazłam się pod wodą. Tym razem nie wzięłam wdechu i zaczęło mi brakować powietrza. Po chwili wynurzyłam się. Mężczyzny nigdzie nie było, ale nie miałam głowy, by o tym myśleć. Złapałam dłoń Leona.
- Boję się.
- Będzie dobrze, musimy znaleźć jakąś szalupę lub poczekać na płynący już tu statek. Przed zatonięciem zawiadomili odpowiednie służby.
Popłynęliśmy w stronę dużych drzwi pływających na powierzchni wody. Jestem strasznie zmęczona i zmarznięta. Leon pomógł mi wejść na drzwi.
- Leon, a ty?- spytałam się będąc na drzwiach. - Zmieścisz się.
Leon spróbował wejść na drzwi, ale one się lekko zapadły pod wodę.
**************
Pomysł, by Braco zginął podsunęła mi Ewcialin. To z Edem, to też jej :) Możecie jej podziękować XD
Super, ale nie cierpię Titanicu ;/
OdpowiedzUsuńTo tylko moje wybrzydzenia ale rozdział wyszedł Ci fajnie.
Niech przeżyją!!!Rozdział świetny....Czekam na next;)
OdpowiedzUsuńRozdizął straszny i fajny mam nadziej ze nikomu nic się nie stani z paczki i wyszyscy będą żyć
OdpowiedzUsuńCzekam na next
PS:Tu Wiktoria Szpyrka
Eii Leon nie moze umrzec. Wez cos zrob. Prooosze. Niech przezyje. :cccccc a rozdzial swietny te emocje. Nie moge ego opisac bo po moich policzkach ciekna lzy.
OdpowiedzUsuńJuż umieram z ciekawości co będzie w kolejnym. Czekam.
OdpowiedzUsuńSuper rozdział. Ale emocje!
OdpowiedzUsuńbardzo fajny blog:) kiedy kolejny rozdział?
OdpowiedzUsuńDawaj kolejnyy!
OdpowiedzUsuńwow *-* ale Leon musi przeżyć!xd
OdpowiedzUsuń